środa, 3 stycznia 2018

Dokąd zmierza to życie? Czyli refleksje młodej matki.

Czy wy też mieliście w swoim życiu taki moment kiedy zastanawialiście się dokąd to wasze życie zmierza? Ja właśnie jestem na takim etapie. W czasach gdy uganiamy się za pracą i lepszym życiem nie dostrzegamy tego co jest wokół nas. Nagle to co kiedyś sprawiało nam radość, teraz daje mocno w kość.

Mimo, że kocham jesień to dla mnie najgorszym takim miesiącem był październik ubiegłego roku. Właśnie wtedy dostałam porządnego kopa w tyłek i to od osób, które uważałam za bliskie. Mimo tego, iż próbuje pokazać jaka to ja jestem "twarda" to jednak w jakiś sposób mnie to dotyka. Nikt przecież nie ma serca z kamienia.



Dodatkowo dobija mnie fakt, że mieszkam w obcym mieście gdzie nie znam praktycznie nikogo. A koleżanki, które miały być "na dobre i złe" założyły swoje rodziny i na nic nie mają czasu. Nie mam im tego za złe. Lecz mimo wszystko nie jest mi łatwo. Co więcej siedząc codziennie w domu z córką i nie mając z kim chociażby poplotkować czuję się jakoś tak samotnie.

Oczywiście chodzi mi tutaj głownie o te momenty, kiedy to mój mąż jest w pracy. Coraz częściej będąc z córką na spacerze łapie się na tym, iż mocno analizuje swoje życie. I chyba powoli zaczyna docierać do mnie, że sobie nie radzę. Powoli wypadam również ze świata zwanego "internetem". Straciłam zapał do blogowania, często zdarza się, że po prostu brak mi weny. Nawet zdjęcia jakoś zbytnio mi nie wychodzą.



Chyba za szybko zostałam wepchnięta w dorosłość. A może sama się do niej pchałam. Z biegiem czasu coraz ciężej odpowiada mi się na to pytanie. Ponadto odkąd odłożyliśmy podróżowanie na jakiś czas to mam wrażenie, że stoję w miejscu. Prześladuje mnie uczucie, że nic mnie już nie czeka. Czekam i czekam, aż coś się zmieni. Podróżowanie dawało mi ogromną radość, czułam się jak w krainie czarów odkrywając coraz to wspanialsze miejsca na ziemi.



Początek listopada, kiedy to przypada dzień Wszystkich Świętych wcale mi tego wszystkiego nie ułatwił. Chciałam naprawić to co zniszczyła moja rodzina. Lecz niestety, w niektórych przypadkach jest już za późno. Właśnie w ten dzień po raz pierwszy od kilku lat odwiedziłam groby swoich bliskich. 

Wtedy kiedy między mną, a moją mamą było jeszcze dobrze to robiłam to z nią. Teraz robiłam to zupełnie sama. Co prawda był ze mną mój mąż i babcia ale to już nie było to samo. Kolejny rok z rzędu nie udało mi się wybrać na groby bliskich nocą. A szkoda bo uwielbiałam ten widok roziskrzonych świec. 




Cieszę się więc, że mój mąż ma w swoich rodzicach takie wsparcie czego ja nie mogę powiedzieć o swoich. Jednak wtedy dotarło do mnie jak relacje międzyludzkie są kruche. Wystarczy źle wypowiedziane słowo lub niedokończone sprawy by do końca życia wypominać sobie, że przecież można było zrobić coś więcej.

Z biegiem lat dostrzegam jak bardzo oddaliłam się od tego co znałam. Chyba zwyczajnie pogubiłam się w tym co jest dla mnie ważne, a może po prostu tradycyjnie za mocno to wszystko przeżywam. Niby wiem, że wszystkich nie da się zadowolić ale wolałabym żyć ze wszystkimi w zgodzie a niżeli w kłótni. Może za szybko chciałam być dorosła, a co jeśli za dużo oczekuje od życia? Chyba, że to tylko ta jesienna aura tak na mnie działa. Sama już nie wiem.




Wiem także jak ważna w moim życiu jest obecność osób, które kocham. Mowa tutaj o moim mężu, córeczce i rodzinie która mi pozostała. To właśnie Arka rodzicie dali mi poczucie, że mam na kogo liczyć. Kiedy trzeba potrafią postawić mnie do pionu ale też i wysłuchać oraz pocieszyć.

A jedyne osoby, które sprawiają, że jeszcze się uśmiecham to ukochany mąż i córeczka. To właśnie oni swoim uśmiechem rozjaśniają mi każdy dzień. Ale co w momencie gdy nawet  to przestanie pomagać? Nawet nie chce o tym myśleć więc szukam jakiegoś bodźca, który pozwoli mi się otrząsnąć z tych ponurych myśli. Macie może na to jakieś sprawdzone sposoby?


18 komentarzy:

  1. Super wpis ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pełna podziwu dla tego co robisz na codzień, bo jestem tylko rok młodsza. Trzymam kciuki za wszystkie wasze plany. Pamiętaj, że zawsze jest ktoś kto w Ciebie wierzy��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za tak miłe słowa. To dla mnie bardzo ważne! <3

      Usuń
  3. Kochana bardzo poważny i mądry wpis. Też sama się czasem zastanawiam co dalej, jak sobie poradzę, do czego dążę.. trzymam kciuki, żeby wszystko ułożyło sie po Twojej myśli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje! <3 Wspaniale jest mieć takich cudownych czytelników, którzy wesprą dobrym słowem. :* A jak Ty sobie radzisz kochana z takimi myślami?

      Usuń
  4. Trzymam kciuki, żeby wszystko ułożyło się po twojej myśli ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Daje do myślenia twój wpis, kiedyś będzie dobrze. Co do znajomych nie warto niektórymi zawracać sobie głowę! Głowa do góry :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz bardziej się o tym przekonuje. Życie z czasem pokaże z kim warto nadal trzymać, a z kim już nie.:)

      Usuń
  6. Bardzo dojrzały wpis. Ja też miewałam takie momenty, gdy nie wiedziałam dokąd zmierzam, zwłaszcza gdy mój synek odszedł do świata Aniołów ... Nauczyłam się, że na wszystko przychodzi czas...Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej kochana, bardzo mi przykro z powodu synka. :( Trzymaj się! <3 Dla Ciebie też jeszcze wyjdzie słońce. Bardzo w to wierzę. Buziaki :*

      Usuń
  7. Każdy ma lepsze i gorsze dni oraz sytuacje w swoim życiu. Oby u Ciebie były tylko te dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieje, że będzie już tylko lepiej! :)

      Usuń
  8. Uwielbiam osobiście czytać takie wpisy, wnoszą wiecej wartości niż inne :)

    Zostaje na dłużej :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, że znalazłaś fajnego męża i że teściowie Cię wspierają. Tak jak piszesz relacje międzyludzkie są bardzo kruche i trzeba je pielęgnować .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, zgadzam się z Tobą w 100%. :) Przekonałam się o tym na własnej skórze. Pozdrawiam ;)

      Usuń

Instagram @caly_swiat_patrzy